No i stało się. I mnie dopadła ta podstępna choroba zwana miłość do Panerai.
Od czasu jak zacząłem swoją przygodę z zegarkami dosyć skutecznie broniłem się przed tą "zarazą" , wmawiałem sobie że to moda, nic szczególnego, takie tam zwykłe zegarki...
Do czasu...
Któregoś razu miałem możliwość dotknąć, pomacać, założyć na rękę...
I oto jestem, witam się z Wami serdecznie, choć od razu uczciwie się przyznaję, że na razie jestem i prawdopodobnie jeszcze długo będę, jedynie miłośnikiem Officine Panerai.
Na wymarzone miano posiadacza, przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać.
Ale nic to, jakiś cel trzeba w życiu posiadać.
Witam i pozdrawiam.
Krzysiek